Drogi Gwiazdorze,
mam nadzieję, że widzisz - Endomondo jest dostępne bez ograniczeń - jak walczę z przeciwnościami pogodowymi, aktywnymi zwłaszcza o tej porze roku. Ciemność i wszechogarniająca wilgoć na ulicach naprawdę nie sprzyjają wybieganiu na treningi, zwłaszcza w okolicach godziny 19:00 - 20:00, kiedy to po całym dniu w pracy mam szansę przebrać się w strój "roboczy" i udać się na zasłużony trening. Zaplanowane od kwietnia treningi realizowałem skrupulatnie, a nawet czasami nadgorliwie - za szybkie tempo też jest niedobre i starałem się go unikać - bo wiem, że człowiek uczy się przez całe życie. Na ścieżkach biegowych zawsze pozdrawiałem mijanych biegaczy, nawet jeśli biegali w kurtkach puchowych, bo mam świadomość, że należy zachowywać się z godnością i należnym szacunkiem do pracy innych - oni przecież też szlifują formę na nadchodzący sezon biegowy lub też wakacyjny. Na szybkie treningi biegu ciągłego w drugim zakresie a nawet na zwykłe rozbiegania, które odbywały się po zmroku czyli w niesprzyjających warunkach oświetleniowych zawsze brałem oświetlenie przednie - białe i tylne - czerwone, aby kierowcy samochodów i rowerzyści polujący na mnie mieli jeszcze lepszą orientację w szybko zmieniającym się krajobrazie. Zainwestowałem nawet w pulsujące źródła światła - czego nie robi się dla przyjaźnie nastawionych innych użytkowników dróg publicznych. Tak, przyznaję się bez bicia, w sobotę, biegnąc w tempie ~4:13 min/km pozdrowiłem powszechnie znanym zwrotem "wal się" panią, która próbowała mi pokazywać, że droga osiedlowa jest wyłącznie do jej dyspozycji i nie powinienem jej przeszkadzać swoją osobą, zapewne w drodze po świątecznego karpia. Oczywiście, zgodnie z zasadą "bądź dla kogoś inspiracją", również i w tym roku postarałem się aby grono biegaczy (i nie tylko) urosło o kilka (a nawet kilkaset) kolejnych osób, które zrobią coś dla siebie i swoich zmęczonych życiem organizmów. Na podsumowania przyjdzie jeszcze pora ale wspomnę tylko, że mam już w nogach ponad 2800 km w tym roku i z tego powodu musiałem pozbyć się dwóch par butów, które i tak nieźle mnie niosły przez ten czas. Czapkę noszę - oczywiście, bez niej nie ruszam się na wybieganie - słowo honoru. Dbam o zdrowie i higienę, staram się wysypiać w rytm zegara biologicznego aby z pełną mocą oddawać skumulowaną energię podczas treningów. W całym 2013 roku opuściłem raptem 3 (słownie trzy) dni treningowe, świadomy, że tej luki nie da się nadrobić dobrą miną - mam tylko nadzieję, że nie wpłynie to zbyt mocno podczas procesu przydzielania świątecznych prezentów.
Gdybym więc mógł napisać, że pomimo strat, to butów nie potrzebuję - obecne wystarczą mi jeszcze na jakieś 1000 km - rajtków, kurtek, bluz, koszulek, spodenek, czapek, rękawiczek, skarpetek też nie potrzebuję, bo zazwyczaj zakładam na siebie po jednej sztuce a po bieganiu wietrzę i piorę (dokładnie to żona pierze) tak by na kolejny trening były jak nowe. Garmin też, nie mogę narzekać, spisuje się znakomicie a użytkowany w chwilach słabości odtwarzacz też mi wystarcza. Torebkę na dokumenty, pasek do numeru startowego, opaski kompresyjne już posiadam. Nie proszę też o lepsze wyniki, na które trzeba po prostu zapracować, ani o dłuższe dystanse pokonywane na zawodach, ani o szybsze tempo, ani o niższe tętno. Jeśli mógłbym o cokolwiek prosić to chciałbym w tym roku pod choinkę otrzymać motywację. Motywację do pokonywania swoich słabości, które ogarniają mnie przed każdym mocnym treningiem a tuż po wprawiają w stan euforii z osiągniętego rezultatu.
Wiem, że to tak trudne jak treningi o tej porze roku, a może nawet jeszcze bardziej, ale byłbym bardzo wdzięczny za spełnienie mojej prośby. Jeśli i Tobie zabraknie tego o czym ja marzę, poniżej znajdziesz specjalny film, który zmontował Błażej
Wybiegany
PS mam nadzieję, że nie obrazisz się, że wysłałem w Twoim imieniu list do pewnego chorego chłopca, za którego powrót do zdrowia cała biegowa ferajna a zwłaszcza Bo, Krasus i ja trzymamy kciuki. Pozdrawiam W.
mam nadzieję, że widzisz - Endomondo jest dostępne bez ograniczeń - jak walczę z przeciwnościami pogodowymi, aktywnymi zwłaszcza o tej porze roku. Ciemność i wszechogarniająca wilgoć na ulicach naprawdę nie sprzyjają wybieganiu na treningi, zwłaszcza w okolicach godziny 19:00 - 20:00, kiedy to po całym dniu w pracy mam szansę przebrać się w strój "roboczy" i udać się na zasłużony trening. Zaplanowane od kwietnia treningi realizowałem skrupulatnie, a nawet czasami nadgorliwie - za szybkie tempo też jest niedobre i starałem się go unikać - bo wiem, że człowiek uczy się przez całe życie. Na ścieżkach biegowych zawsze pozdrawiałem mijanych biegaczy, nawet jeśli biegali w kurtkach puchowych, bo mam świadomość, że należy zachowywać się z godnością i należnym szacunkiem do pracy innych - oni przecież też szlifują formę na nadchodzący sezon biegowy lub też wakacyjny. Na szybkie treningi biegu ciągłego w drugim zakresie a nawet na zwykłe rozbiegania, które odbywały się po zmroku czyli w niesprzyjających warunkach oświetleniowych zawsze brałem oświetlenie przednie - białe i tylne - czerwone, aby kierowcy samochodów i rowerzyści polujący na mnie mieli jeszcze lepszą orientację w szybko zmieniającym się krajobrazie. Zainwestowałem nawet w pulsujące źródła światła - czego nie robi się dla przyjaźnie nastawionych innych użytkowników dróg publicznych. Tak, przyznaję się bez bicia, w sobotę, biegnąc w tempie ~4:13 min/km pozdrowiłem powszechnie znanym zwrotem "wal się" panią, która próbowała mi pokazywać, że droga osiedlowa jest wyłącznie do jej dyspozycji i nie powinienem jej przeszkadzać swoją osobą, zapewne w drodze po świątecznego karpia. Oczywiście, zgodnie z zasadą "bądź dla kogoś inspiracją", również i w tym roku postarałem się aby grono biegaczy (i nie tylko) urosło o kilka (a nawet kilkaset) kolejnych osób, które zrobią coś dla siebie i swoich zmęczonych życiem organizmów. Na podsumowania przyjdzie jeszcze pora ale wspomnę tylko, że mam już w nogach ponad 2800 km w tym roku i z tego powodu musiałem pozbyć się dwóch par butów, które i tak nieźle mnie niosły przez ten czas. Czapkę noszę - oczywiście, bez niej nie ruszam się na wybieganie - słowo honoru. Dbam o zdrowie i higienę, staram się wysypiać w rytm zegara biologicznego aby z pełną mocą oddawać skumulowaną energię podczas treningów. W całym 2013 roku opuściłem raptem 3 (słownie trzy) dni treningowe, świadomy, że tej luki nie da się nadrobić dobrą miną - mam tylko nadzieję, że nie wpłynie to zbyt mocno podczas procesu przydzielania świątecznych prezentów.
Gdybym więc mógł napisać, że pomimo strat, to butów nie potrzebuję - obecne wystarczą mi jeszcze na jakieś 1000 km - rajtków, kurtek, bluz, koszulek, spodenek, czapek, rękawiczek, skarpetek też nie potrzebuję, bo zazwyczaj zakładam na siebie po jednej sztuce a po bieganiu wietrzę i piorę (dokładnie to żona pierze) tak by na kolejny trening były jak nowe. Garmin też, nie mogę narzekać, spisuje się znakomicie a użytkowany w chwilach słabości odtwarzacz też mi wystarcza. Torebkę na dokumenty, pasek do numeru startowego, opaski kompresyjne już posiadam. Nie proszę też o lepsze wyniki, na które trzeba po prostu zapracować, ani o dłuższe dystanse pokonywane na zawodach, ani o szybsze tempo, ani o niższe tętno. Jeśli mógłbym o cokolwiek prosić to chciałbym w tym roku pod choinkę otrzymać motywację. Motywację do pokonywania swoich słabości, które ogarniają mnie przed każdym mocnym treningiem a tuż po wprawiają w stan euforii z osiągniętego rezultatu.
Wiem, że to tak trudne jak treningi o tej porze roku, a może nawet jeszcze bardziej, ale byłbym bardzo wdzięczny za spełnienie mojej prośby. Jeśli i Tobie zabraknie tego o czym ja marzę, poniżej znajdziesz specjalny film, który zmontował Błażej
Wybiegany
PS mam nadzieję, że nie obrazisz się, że wysłałem w Twoim imieniu list do pewnego chorego chłopca, za którego powrót do zdrowia cała biegowa ferajna a zwłaszcza Bo, Krasus i ja trzymamy kciuki. Pozdrawiam W.