niedziela, 30 czerwca 2013

Życiówa na dychę

Moje najlepsze 10 kilometrów w życiu - Bieg Piotr i Paweł 2013

Niedziela 23.06.2013 zaczęła się dla mnie już w sobotę. Pojechaliśmy całą rodziną spotkać się z ochotnikami z klubu "Piotr i Paweł" Marka Formy na Malcie aby przygotować pakiety startowe dla biegaczy. Chętnych do pomocy było sporo - większość też przybyła z rodzinami. Do przygotowania mieliśmy pół tysiąca pakietów plus dodatkowe 50 dla wolontariuszy i "w razie". Ekipa tak ochoczo zabrała się do pracy, że po godzinie mieliśmy koniec. Była godzina 16:00 - na Malcie już krążyli chętni do odebrania numerów, chipów i koszulek w Biurze zawodów.

- "Ja pierdzielę, czy o wszystkim pamiętaliśmy?" - to tylko jedno z pytań, które przemykało gdzieś z tyłu głowy.

O pogodę byłem spokojny - żartowano, że też wykupiłem :-) O 18:00 pod Biurem zawodów była już spora kolejka. Pojawili się już moi pierwsi znajomi. Odebraliśmy swoje numery, jak wszyscy, i pojechaliśmy odpoczywać.

Niedziela 23 czerwca, 7:00
Dzwoni budzik - oczywiście spóźniony dokładnie o 42 minuty. Tradycyjnie już nie śpię od 6:18. Budzę moje dziewczyny - to dla nich też wielki dzień - zgłosiły się jako wolontariuszki na punkt z wodą. Z tego powodu jedziemy na Maltę na 8:30 - trzeba przygotować oba punkty nawadniania. Na miejscu krzątanina, rozstawiają się boksy sponsorów. Nagle ok. 9:00 zaczyna lać - patrzę na zegarek

- "zgodnie z planem" - to już chyba przegięcie, żeby planować deszcz!

Tu będzie ostatni zakręt przed metą - na razie jest basen
Temperatura spada - bez termometru wiem, że to ok. 15 stopni :-) zakładam kurtkę i idę zobaczyć jak wygląda w Biurze zawodów.

Wszystko zgodnie z planem
Zaczynają się pojawiać "moi" zawodnicy. Umówiliśmy się o 10:00 aby zdążyć na 10:15 na oficjalną rozgrzewkę. Numery przypięte - rozgrzewkę prowadzi Fabryka Formy. Pojawia się Mieszko Kwaśniewski - niespełna 15 letni tenisista (czasami razem gramy :-) - reprezentant Kadry Polski Polskiego Związku Tenisa, brązowy medalista Mistrzostw Polski w kategorii wiekowej do 14 lat i trzykrotny zdobywca 3. miejsca w turnieju Masters w kategorii wiekowej do 14 lat (to tylko niektóre jego tytuły). Umówiliśmy się, że pobiegniemy razem - on ma plan prosty - biec ze mną prawie cały dystans i na końcu mi uciec! Razem z jego ojcem - trenerem, traktujemy to jako zabawę bo wiemy, że Mieszko nie biega takich dystansów na co dzień (1km robi poniżej 3 minut!!!) - ale on traktuje ten bieg bardzo poważnie. Rozgrzewamy się więc wspólnie aby nie złapał kontuzji, przy okazji omawiamy taktykę na bieg.

Przedstawiam Mieszka przybyłym biegaczom
Robimy 2 kilometry i udajemy się na start. W tym czasie wolontariusze przenoszą przygotowane przez nas pakiety na linię mety (jest co nosić).

To te, o których tak pochlebnie wypowiadają się internauci
Zależało mi aby trasa miała atest PZLA więc start jest w innym miejscu niż meta. Biegacze zgodnie przechodzą na linię startu a my kończymy rozgrzewkę. Patrzę na zegarek - mamy jeszcze 4 minuty. Pora ustawić się w szeregu. Na starcie spotykam Michała Bartoszaka - też z nami biegnie. Chwilę rozmawiamy we trzech. Ostatnie sekundy odliczania i ... poszli!

Start w okolicy stoku narciarskiego
Dokładnie o 11:00 startujemy. Początek jest pod górkę ale zależało mi na dobrym starcie i złapaniu rytmu. Na szczycie górki mamy tempo 3:15 - już można się uspokoić :-) Tutaj trasa na Endomondo. Po około 500 metrach dołącza do nas Zbyszek - będzie walczył o zwycięstwo. Biegniemy więc we trzech. Złapałem już rytm i biegniemy w tempie między 4:05 a 4:10. Mam świadomość, że po drugiej stronie Malty dostaniemy wiatr "w twarz" (znowu) i trochę nas spowolni. Po 2 kilometrach z kawałkiem jest punkt nawadniania - nie pijemy - to za wcześnie. Szkoda czasu ale pozdrawiamy moje córki, które dzielnie rozdają kubeczki. Mieszko trzyma się dzielnie a Zbyszek depcze mi po piętach. Mijamy 4 kilometr.


Niesamowity doping na końcu pierwszego okrążenia, łapiemy wodę na kolejnym puncie i jesteśmy już na mostku. Połowa trasy za nami. Biegniemy nadal równo, mam wrażenie, że moglibyśmy nawet ciut mocniej. W zasadzie nie rozmawiamy. Przed biegiem umówiliśmy się z Mieszkiem, że kto uzna, że może szybciej - ten biegnie nie oglądając się na drugiego. Oczywiście uprzedziłem go, że od 9 kilometra będę przyspieszał. Ósmy kilometr - bierzemy wodę od dziewczyn (ale szczęśliwe) i zaczyna się ostatnia prosta. Wieje jak cholera ale staram się trzymać rytm bo tempa nie mogę - za mocna ta wichura. Zbyszek nadal nie wyprzedza a zbliżamy się do 9 kilometra. Zaczynam przyspieszać. Mieszko trzyma się dzielnie i też przyspiesza. Słyszę, że numer Zbyszka, który łopotał na wietrze oddala się do tyłu. Powoli szykuję się do finiszu. Tempo 3:45 i nadal przyspieszam. Czuję, że Mieszko już nie nadąża a ja nadal przyspieszam. 3:31 i widzę metę. Teraz pora dać z siebie wszystko dobijam do tempa 2:29 (!) i wiem, że mnie już nie dogonią.

Jest tempo :-)
Chyba za duży ten zapas zostawiam i dla tego nie mogę w "trupa" - ale to pierwszy bieg gdzie nie oddycham nosem :-) Człowiek uczy się całe życie.
Mieszko wpada na metę 7 długich sekund za mną a Zbyszek 21. Mój czas to 42:10 - jestem szczęśliwy. Miejsce w open - 27, w kategorii M40 - ósmy. Medal, pakiet, woda i gratulacje od wszystkich napotkanych znajomych. To najbardziej lubię w bieganiu - satysfakcja na mecie! Tym razem potrójna - Biegacze zadowoleni z biegu a ja wygrywam kategorię pracowników :-)

Jest radość !
Pierwszy raz na "pudle"

z Michałem Bartoszakiem
Impreza udana - wiem, bo czytałem wszelkie możliwe relacje. Za rok powtarzamy koniecznie!

7 komentarzy:

  1. 2:29! Niemożliwe! Ludzie nie biegają tak szybko! :) Jeszcze raz ogromnie gratuluję sukcesu biegowego i organizacyjnego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Po cichu liczę, że dołączysz w przyszłym roku :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super wynik. Gratulacje!
    Z tego co pamiętam, to ja w tym deszczu długie wybieganie robiłem, albo mi się już wszystkie niedziele w jedną zlewają ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Wiesz, zazwyczaj to jest tak, że ciągle jest mało. Niby wynik całkiem ale dlaczego nie "trójka" z przodu? Taki mam więc teraz cel :-)

      Usuń
  4. o heroicznym biegu gościa, któremu na rozgrzewce wjechało 800kg w kolano, ani słowa! foch

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że muszę się teraz zrehabilitować aby foch nie przeszedł w stan chroniczny :-)

      Usuń