mimo, że na dystansie 10km.
To już jutro. Trzy miesiące przygotowań zleciały jak moment. Pewnie nie tylko ja czekam na godzinę 11:00 by wystartować na poznańskiej Malcie w biegu Piotra i Pawła na 10km. Frekwencja bardzo mile nas zaskoczyła a szybkość zapełniania się listy startowej przerosła oczekiwania, nie wspominając ilości przedstawicielek płci pięknej - tu pobiliśmy chyba wszelkie rekordy. Pogoda też nie straszy upałami, jeśli w okolicach startu ma być 18 stopni to rewelacja, biorąc pod uwagę wyczyny termometrów z tego tygodnia. W środę pod wieczór robiłem BC3 przy temperaturze 31 stopni - płynęło po mnie jak pod prysznicem - ale czego się nie robi dla własnej satysfakcji :-)
Moje statystyki potwierdzają, że przygotowywałem się do tego biegu przez 11 tygodni, trenując średnio 5 razy w tygodniu. Opuściłem 3 z zaplanowanych 50 treningów i w sumie przebiegłem 560km i 30 metrów :-) Niestety (ale dobre i to), wydało się, że przez te wszystkie miesiące i lata źle oddychałem podczas biegania. Z niewiadomych mi bliżej przyczyn byłem przekonany, że podczas takiej formy wysiłku fizycznego należy oddychać przez nos. Okazuje się, że moje bóle podczas szybszych treningów i zawodów to po prostu ból przepony spowodowany złym oddychaniem. Prawdopodobnie też, dostarczałem zbyt mało tlenu do organizmu i to w głównej mierze jest największą zagadką - jak ja mogłem właściwie biegać? Jakoś szkoda mi czasu aby to analizować wolę wręcz roztaczać wizję mojego "pędu" podczas maratonu w Berlinie, który jest moim kolejnym kamieniem milowym na tegorocznej mapie startów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz