i przed też - to lato zapowiada się intensywnie.
W ostatni weekend udało mi się z żoną wybrać motocyklem nad nasze morze - odwiedzić dzieci na wakacjach. Oczywiście buty biegowe też z nami pojechały. Nie spodziewałem się, że nadmorskie powietrze o ósmej rano tak wspaniale motywuje do biegania. Szum morza i wiatru w roślinności porastającej wydmy jest zupełnie inny niż ten w Tatrach. Mógłbym powiedzieć - "Ale też jest zajebiście" - parafrazując klasykę filmu polskiego. Skłamałbym. Naprawdę trudno się zdecydować gdzie lepiej. Swoboda powietrza na sobotnim wybieganiu pozwoliła zrobić niesamowity wynik 15km w tempie 5:07 min/km na totalnym luzie - naprawdę sam byłem zdziwiony. Tak właśnie rozpocząłem przygotowania do berlińskiego maratonu. Trzy najbliższe miesiące będą tymi, których zawsze mi brakowało - przeznaczonymi na solidne zbudowanie formy. Mamy raptem 10 dzień lipca a ja na liczniku mam już 80,74km (w tym miesiącu). Można powiedzieć, że jestem w takim stanie umysłu, że wczorajszy bieg ciągły na 10km w temperaturze 31 stopni zupełnie nie robił na mnie wrażenia - gdybym to nie ja biegał. Tempo 4:25 - ok, niech będzie. W domu, po biegu, dopiero przyszła chwila refleksji - to tylko 2 minuty dłużej, na całym dystansie, niż podczas ostatnich zawodów a waga pokazała równiutkie 2kg mniej! A to dopiero początek (oczywiście biegania a nie zrzucania wagi ;).
Patrząc dzisiaj na podsumowanie statystyk stwierdziłem, że przez ostatnie pół roku przebiegłem tyle kilometrów co przez pierwsze trzy lata, razem wzięte, od kiedy to zacząłem biegać. Jak znam życie, w tym roku przebiegnę więcej niż przez wszystkie poprzednie lata razem - a było ich sześć. Najlepsze jest jednak to, że im więcej biegam tym bardziej to lubię. Dlatego już nie mogę się doczekać powrotu do Ustronia Morskiego (a to już w ten weekend) i porannego wyjścia na super ścieżkę, która prowadzi do samego Kołobrzegu. I takiej frajdy życzę wszystkim, którzy biegają - nie tylko podczas urlopu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz