Rok temu założyłem tego bloga. Od roku jestem już w kategorii M40. Rok temu ustanowiłem rekord życiowy w półmaratonie i rok temu zacząłem intensywnie trenować bieganie aby kończyć poznański półmaraton w pierwszej trzysetce finiszujących. Można powiedzieć 4 okazje w 1 albo i więcej.
Od tego czasu biegam częściej, szybciej i dalej po asfalcie i nie tylko. Jedno co się nie zmieniło to frajda, która z tygodnia na tydzień zdaje się rosnąć. Niezmiennie czerpię radość z każdego wyjścia na trening mimo, że okres zimowy, z założenia, mało sprzyja biegaczom. Do kolejnego półmaratonu w Poznaniu pozostało już niewiele dni i mam nadzieję na równie ambitną walkę, ze znaną mi już trasą, co w zeszłym roku kiedy to nie udało mi się zrealizować zakładanego planu. W tym czasie moja wiedza o trenowaniu biegania wzrosła ogromnie. Wprowadziłem do swojego treningu zupełnie nieznane mi, z praktyki, jednostki treningowe typu skipy, podbiegi, rytmy czy biegi ciągłe w 2 i 3 zakresie. Każdy słyszał - nie każdy praktykuje - tak to już jest :-)
Jak będzie tym razem? Jestem pewien, że poznańska trasa zweryfikuje moje starania treningowe i wysiłek, który wkładam w bieganie. Zdaje się, że rozpracowałem sekret bolącego brzucha, który coraz to rzadziej doskwiera mi na szybkich treningach. Może przesunąłem tą niewidzialną granicę a może to kwestia odżywiania? Po roku obserwacji wiem już o wiele więcej - najbardziej służy mi owsianka z bananami i żurawiną a unikam przed bieganiem zielonej herbaty. Prędkości podczas szybszych biegów też pokazują progres - z czego jestem bardzo zadowolony. Mam jednocześnie nadzieję, że będę umiał wykorzystać to na zawodach ponieważ ryzyko, że się "zagotuję" jest nieporównywalnie mniejsze z tym, że mogę jeszcze nie umieć pobiec "w trupa".
Za dwa tygodnie Maniacka Dziesiątka będzie okazją by sprawdzić się w boju. Nie uskuteczniam żadnych dzikich ruchów w planie treningowym - jestem spokojny (dzisiaj) o siebie - celem jest przecież maraton w Kołobrzegu w tempie minimum 4:30 aby jesienią pomyśleć o łamaniu "trójki". Dystanse, które pokonuję na treningach już dawno przekroczyły 300km a nawet 360km miesięcznie - jeśli nazwiemy to dobrze przepracowaną zimą to efekty muszą się pojawić. Ja i moje Kinvary już na to czekają.
Za dwa tygodnie Maniacka Dziesiątka będzie okazją by sprawdzić się w boju. Nie uskuteczniam żadnych dzikich ruchów w planie treningowym - jestem spokojny (dzisiaj) o siebie - celem jest przecież maraton w Kołobrzegu w tempie minimum 4:30 aby jesienią pomyśleć o łamaniu "trójki". Dystanse, które pokonuję na treningach już dawno przekroczyły 300km a nawet 360km miesięcznie - jeśli nazwiemy to dobrze przepracowaną zimą to efekty muszą się pojawić. Ja i moje Kinvary już na to czekają.
Fajnie, że masz ten sprawdzian na dychę - na pewno pokaże Ci w jakim miejscu jesteś, a ja... aż się boję tego obrazu;)
OdpowiedzUsuńSam jestem ciekaw bo trochę czuję się nieswojo jak widzę tempo z "trójką" z przodu. Dam oczywiście znać.
Usuń