poniedziałek, 25 listopada 2013

Historia pewnej rywalizacji czyli... kolejny konkurs

To, że internet radykalnie zmienił czas oczekiwania na dostęp do informacji wiemy nie od dziś. Jako fizyk korzystałem z wynalazku z CERN już na początku lat 90 ale nie spodziewałem się, że popularyzacja "www" skróci tak bardzo odległości i wyeliminuje bariery związane z ich pokonywaniem. Suchą Szosą ma do mnie 300 km, ja do Krasusa mam 300 km, stamtąd do Bo jest już blisko, raptem... 300 km. W ostatnim czasie pokonywaliśmy te odległości naprawdę setki razy. 

Ale od początku...


Jesienna nuda to sformułowanie, które mnie raczej nie dotyczy. Okazało się, że pozostałej trójki z naszego teamu także nie. Aby nie dać się zimie i zachować do wiosny świetną formę zaplanowaliśmy udostępnić choć cząstkę naszego ADHD w postaci Smashing Pąpkins i rywalizacji z Obozybiegowe.pl w ramach wyzwania na Endomondo pt. Pąpujemy na Everest. Wasze zaangażowanie w to wydarzenie i codzienny entuzjazm z jakim podchodzicie do treningów wprawił nas po prostu w osłupienie.
Czytając wszechobecne wpisy, o wspólnych osiągnięciach, trudno oprzeć się wrażeniu, że nasz plan się powiódł - czerpiecie identyczną satysfakcję z uprawiania sportu jak my - i tak trzymać!

Z tej okazji powstał więc film. Film o Waszych i naszych czyli Naszych wspólnych zmaganiach.
Sporo myślałem nad jego koncepcją i próbowałem to sobie jakoś poukładać w głowie przez blisko półtora tygodnia. Kiedy się zdecydowałem na ścieżkę dźwiękową poszło już gładko - rozpisałem plan i wziąłem się za montaż. Nakręciliśmy materiały - każdy tym co miał, czyli telefonami - naprawdę niewiele nam trzeba. Przy tej okazji macie niepowtarzalną możliwość obejrzenia nas, na "żywo", w trakcie "Pąpowania na Everest". Jest Bo, jest Krasus, jest Suchą Szosą i jestem tam ja.

fragment storyboard w oryginale

Muzyka i obraz maiły oddać niesamowitą atmosferę i energię Naszej rywalizacji - to miał być po prostu dynamit. Czy się udało? Efekt końcowy znajdziecie poniżej - koniecznie głośno i w HD, na pełnym ekranie. To tylko, i zarazem, 1 minuta i 56 sekund, w których starałem się zamknąć emocje, wytrwałość i zaangażowanie Wszystkich biorących udział w "Pąpowaniu na Everest" - bez względu na przynależność do drużyny. Naprawdę, dzięki za udział !


Macie jeszcze ochotę dołączyć? Serdecznie zapraszam do ekipy Smashing Pąpkins na Endomondo

A teraz pora na konkurs. Konkurs "Poka swoją Pąpkę". Jego zasady są maksymalnie proste:

- uczestnikiem może być każdy biorący udział w rywalizacji na Endomondo Pąpujemy na Everest
- w ramach konkursu robicie zdjęcie lub nagrywacie krótki film (maksymalnie 30 sekund)
- wrzucacie ten materiał jako komentarz do mojego wpisu pt. "Konkurs: Poka swoją Pąpkę" (link FB)
- wśród wszystkich uczestników, bez względu na drużynę, jury wybierze zwycięzcę
- skład jury będzie następujący: Bo, Krasus, Suchą Szosą, Wybiegany
- nagroda dla zwycięzcy to "Złota Pąpka"
- dodatkowo, ze wszystkich przesłanych materiałów zmontuję kolejny film
- konkurs trwa do końca dnia 01.12.2013 roku

niedziela, 17 listopada 2013

VI Tatrzański Bieg Pod Górę

czyli bieg na Kasprowy Wierch 2013.


Tatry - moje ulubione
Tak, zdecydowanie był to bieg, na który czekałem i warto było :-) Mogę śmiało powiedzieć,że dwadzieścia dni wcześniej czekałem na maraton berliński z podobnymi wypiekami na twarzy. Mimo, że dystans był pięciokrotnie krótszy ale za to w jakich okolicznościach przyrody! Zapisy trwały jeszcze krócej niż na Berlin bo raptem 25 minut a miejsc było tylko 400. Potem pozostało już tylko trenować - tylko gdzie i co? Uznałem, że pójdę na żywioł i większym problemem będzie dobór ubrania niż strategia biegu. Zakładając, że moje prognozy mnie nie zawodzą byłem pewien, że krótkie spodenki założę na pewno ale co na górę? To pytanie nurtowało mnie już od pół roku. Liczyłem, że im bliżej startu tym moje wątpliwości będą mniejsze - gdzież tam, było wręcz odwrotnie. Wyjeżdżając w czwartek z Poznania uznałem, że zabieram wszystko co mam i zdecyduję w dniu biegu jako, że od tygodnia, na górze, padał śnieg z deszczem na przemian.

... tymczasem na górze
Nastał wreszcie dzień biegu czyli sobota 19.10.2013 - temperatura stabilna na górze -8 stopni i biało jak zimą. Ale jazda - w to mi graj, czyli im gorzej tym lepiej. Mając już wcześniejsze doświadczenia z Biegu do Morskiego Oka - tym razem zdecydowałem się oddać spodnie i kurtkę puchową do depozytu, żeby nie latać po Kasprowym z mokrą dupą i marznąć na kość w razie gdyby moja "najlepsza kibicka na świecie" nie zdążyła wjechać kolejką na górę.

Tutaj za chwilę pojawią się biegacze
Standardowa rozgrzeweczka - 2 km i gimnastyka. Powoli robiło mi się ciepło ale byłem spokojny, wiedziałem, że im dalej będę od startu tym zimniej mi będzie a to uczucie będzie potęgował bardzo silny wiatr, który wiał już od kilku dni.

podczas rozgrzewki
Jak zwykle w Tatrach - policzono nas skrupulatnie od 1 do 344 i ustawiliśmy się na starcie. Udało mi się dopchać do pierwszej linii aby zająć dobre miejsce. Strategię miałem taką: od początku "lufa" aż do Myślenickich Turni bo potem już "podobno" nie da się biec. Zdecydowałem się zostać tylko w koszulce kompresyjnej z długim rękawem i cieniutkiej kurteczce - idealny wybór, którego nie żałowałem ani przez chwilę. Strzał z pistoletu i poszli. Rany boskie jak szybko!

Poszli...
Po pierwszych kilkuset metrach spojrzałem na Garmina - tempo 3:30 min/km, pod górę! Nie, nie, panowie pomyślałem - chciałem szybko, ale nie sprintem, ja mam zamiar dobiec. Po 2 km dotarliśmy do Kuźnic i szlaku na Kasprowy. Już było spokojnie, choć czułem, że ten początek był za szybki i może być ciężko.

Kuźnice
Faktycznie, do Myślenickich można było sobie gnać - jak ktoś potrafił, a potem już wąsko i schody. Wspinaczka po tych schodach dała mi się we znaki. Uda pracowały pełną parą, oczywiście tą, która mi jeszcze pozostała. Nawet się nie obejrzałem jak dotarłem do kosodrzewiny i z zadumy wyrwała mnie tabliczka 3 km.


Hipnotyzujące, zimowe, tatrzańskie widoki tylko na moment uwolniły mój mózg i pozwoliły pomyśleć. Jak kurde 3 km? W okolicach stacji przesiadkowej było 4 km. Olśnienie przyszło za moment - tabliczki pokazują odległość do szczytu, kretynie! Ale co tam tabliczki. Widoki, widoki i jeszcze raz widoki. Ośnieżone Tatry na tle idealnie błękitnego nieba to największa nagroda dla miłośnika tych gór.


Na pełne skupienie nie pozwalał tylko odgłos wyjącego wiatru i oddech tak głęboki i szybki, jak podczas pompowania roweru ręczną pompką (lub robienia "pąpek"). To moje płuca, próbowały jak miechy dostarczyć dostatecznej ilości tlenu, który mój organizm zużywał tak szybko jak prom kosmiczny paliwo stałe. Tabliczka 2 km chyba została wyrwana przez wiatr bo w oczy rzuciła mi się dopiero ta, oznaczona 1 km. Spojrzałem na zegarek 59 minut za mną - powoli zbliżam się do szczytu - pomyślałem i szczelniej nasunąłem kaptur na głowę, którą wiatr próbował mi od dłuższego czasu urwać.

teoretycznie już blisko
Na tym etapie trawersowaliśmy już od dawna gęsiego a na wyprzedzenie jednej osoby zużywałem tyle energii, że szło  mi to coraz gorzej, zwłaszcza od momentu gdy wpadłem po "spodenki" w śnieg. 500 m i sapię jak lokomotywa ale ciągnę do przodu jak lodołamacz - mimo, że przed sobą widzę na wąskiej ścieżce tylko plecy poprzedzającego mnie zawodnika. Z amoku wyrywa mnie głos "sorry, przepuście mnie chłopaki!" - to finiszująca 3 zawodniczka w K30 zwróciła mi uwagę, że do mety pozostało ledwo 20 m. Ale za to jakie. Stromizna podejścia była już taka, że miałem napęd na 4 łapy.

przed szczytem
Musiałem podtrzymywać się rękoma aby sprawnie poruszać się do przodu. Grupka wiernych fanów biegów górskich i łopoczące na wietrze flagi oznaczały metę. Tak, frajda się skończyła. Ledwo dotarłem na szczyt i oniemiałem. Lśniące w blasku słońca, ośnieżone szczyty Beskidu, Świnicy i Kościelca przytłoczyły mnie swym pięknem.

Kościelec
Ale co tak zimno? Zauważyłem, że szybko stygnę będąc wystawionym na pastwę wichury i ujemnej temperatury. Gdzie mój support?!? Rozejrzałem się szybciutko i bez zastanowienia puściłem się w dół do stacji końcowej aby schronić się przed zimnem.


Stojąc w kolejce do depozytu zobaczyłem moich kibiców wysiadających z wagonika - mieli jeszcze nadzieję, że zdążyli do czasu aż im nie pokiwałem :-)

ta frajda - bezcenna
Mogę śmiało powiedzieć, że to najlepszy mój bieg w tym sezonie. A czas, a miejsce? 1g:15m:40s i 22 miejsce w M40 - poprawiam się, choć do "górali" mi jeszcze daleko.

wtorek, 12 listopada 2013

Pompki 3x w tygodniu

Sprawdzony plan na treningi 3 x pompki:

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo robisz maksymalnie 1-6 pompek
Tydzień 0, dzień 1: 1, 2, 3, 2, max ale nie mniej niż 1
Tydzień 0, dzień 2: 2, 3, 3, 3, max ale nie mniej niż 2
Tydzień 0, dzień 3: 2, 3, 4, 4, max ale nie mniej niż 2
Jesteś już PąpBeginner

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo robisz maksymalnie 7-14 pompek
Tydzień 1, dzień 1: 3, 4, 4, 4, max ale nie mniej niż 3
Tydzień 1, dzień 2: 4, 4, 5, 4, max ale nie mniej niż 4
Tydzień 1, dzień 3: 5, 5, 6, 5, max ale nie mniej niż 5

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo robisz maksymalnie 15-23 pompki
Tydzień 2, dzień 1: 6, 6, 7, 6, max ale nie mniej niż 6
Tydzień 2, dzień 2: 7, 7, 8, 7, max ale nie mniej niż 7
Tydzień 2, dzień 3: 8, 8, 9, 8, max ale nie mniej niż 8
Jesteś już PąpCadet

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo robisz maksymalnie 24-29 pompek
Tydzień 3, dzień 1: 9, 9, 11, 10, max ale nie mniej niż 9
Tydzień 3, dzień 2: 10, 10, 12, 11, max ale nie mniej niż 10
Tydzień 3, dzień 3: 11, 11, 13, 12, max ale nie mniej niż 11

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo robisz maksymalnie 30-37 pompek
Tydzień 4, dzień 1: 12, 12, 14, 13, max ale nie mniej niż 12
Tydzień 4, dzień 2: 13, 13, 14, 15, max ale nie mniej niż 13
Tydzień 4, dzień 3: 14, 14, 16, 14, max ale nie mniej niż 15

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo robisz maksymalnie 38-44 pompki
Tydzień 5, dzień 1: 15, 15, 16, 17, max ale nie mniej niż 15
Tydzień 5, dzień 2: 16, 16, 18, 18, max ale nie mniej niż 16
Tydzień 5, dzień 3: 17, 19, 17, 18, max ale nie mniej niż 17
Jesteś już PąpTrainer

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo zrobisz maksymalnie 45-59 pompek
Tydzień 6, dzień 1: 19, 21, 20, 19, max ale nie mniej niż 19
Tydzień 6, dzień 2: 21, 21, 23, 21, max ale nie mniej niż 22
Tydzień 6, dzień 3: 23, 25, 23, 24, max ale nie mniej niż 24

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo zrobisz maksymalnie 60-75 pompek
Tydzień 7, dzień 1: 20, 20, 30, 20, 20, max ale nie mniej niż 20
Tydzień 7, dzień 2: 20, 20, 35, 20, 25, max ale nie mniej niż 20
Tydzień 7, dzień 3: 20, 20, 40, 25, 25, max ale nie mniej niż 20

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo zrobisz maksymalnie 76-90 pompek
Tydzień 8, dzień 1: 20, 25, 35, 30, 30, max ale nie mniej niż 20
Tydzień 8, dzień 2: 30, 30, 40, 30, 20, max ale nie mniej niż 20
Tydzień 8, dzień 3: 30, 30, 45, 20, 35, max ale nie mniej niż 20
Jesteś już PąpChief

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo zrobisz maksymalnie 91-110 pompek
Tydzień 9, dzień 1: 20, 40, 30, 50, 30, max ale nie mniej niż 30
Tydzień 9, dzień 2: 20, 35, 50, 32, 40, max ale nie mniej niż 30
Tydzień 9, dzień 3: 20, 30, 60, 30, 50, max ale nie mniej niż 26

Jeśli robisz więcej niż, 110 jednorazowo - spróbuj zostać PąpMaster:
Tydzień 10, dzień 1: 30, 40, 50, 60, 40, max ale nie mniej niż 40
Tydzień 10, dzień 2: 30, 45, 55, 65, 50, max ale nie mniej niż 40
Tydzień 10, dzień 3: 30, 50, 60, 76, 60, max ale nie mniej niż 50
Jesteś już PąpMaster.

Smashing Pąpkins - szykujcie się na nowe wyzwanie!

Ledwo sezon biegowy się zakończył, minął okres roztrenowania, nie zdążyłem nawet opublikować relacji z Kasprowego a tu masz, nowe idzie. Oczywiście biegam, nic z tych rzeczy abym zapomniał o przyjemnościach :-) Z niezatapialną ekipą Bo (klik), Krasusem (klik) i Błażejem Suchą Szosą (klik) przygotowaliśmy kolejną inicjatywę: będziemy robić pompki. Tu na wstępnie wyjaśnię, że jednomyślnie uznaliśmy, że te nasze to nie będą takie sobie zwyczajne pompki - to będą "pąpki". Nazwa naszej drużyny była już tylko formalnością. Tak narodziła się ekipa Smashing Pąpkins. Aplauz!

Dlaczego "pąpki"? Ano dlatego, że o ogólną sprawność organizmu trzeba dbać a pompki (w wykonaniu Smashing Pąpkins - "pąpki") są świetnym ćwiczeniem pozwalającym utrzymać górne partie mięśni w doskonałej formie a biegacze, nie zawsze muszą wyglądać jak patyki. Nam oczywiście jest zawsze mało - taką już jesteśmy ekipą, więc nie będzie zwykłego pompowania - no jasne - będzie rywalizacja. I to jaka! Będziemy "pąpować" na Everest - tak, tak, nie pomyliłem się. Mamy zamiar "pąpkami" dotrzeć na sam szczyt najwyższej góry świata i to zimą :-)
Wyzwanie przyjęła drużyna ObozyBiegowe.pl, która dzielnie stawi nam czoła jako ObozyPompkowe.pl. Aby dołączyć do naszej ekipy (zaznaczam słowo NASZEJ) i zadbać o kondycję nie tylko nóg - zapraszam do drużyny "Smashing Pąpkins" na Endomondo (klik) - dołączajcie jeśli macie ochotę poćwiczyć i dobrze się przy tym bawić. Oczywiście, mając na uwadze, że nie wszyscy są mistrzami w robieniu pompek a co dopiero "pąpek" i przyda się jakiś plan - poniżej znajdziecie ten, według którego ćwiczę ja. Mogę śmiało powiedzieć, że jest atestowany ponieważ właśnie zrealizowałem go w całości i dla sprawdzenia wykonałem w jednej serii 96 "pąpek". Poćwiczę jeszcze trochę i stówa pęknie jak nic - oczywiście z Waszą pomocą. Byłbym zapomniał - będą oczywiście nagrody :-)


Regulamin Pąpowania na Everest:

1. Robimy pompki albo pąpki (kto co woli) – trzy razy w tygodniu po pięć lub sześć serii, z każdym tygodniem więcej. Kobiety, które robią maksymalnie pięć pompek zwykłych, mogą robić tzw. pompki damskie. Mogą, ale nie muszą.

2. Proponujemy wykonywanie treningu wg poniższego planu, ale nie jest to obowiązkowe, można stosować własny plan. Ważne, by robić pięć-sześć serii (pięć serii dla osób, które jednorazowo robią poniżej 60 pompek, sześć serii dla tych, którzy są w stanie zrobić więcej) z przerwami 1min30sek pomiędzy seriami.

3. Proponujemy rozpoczęcie od testu pompkowego -> po rozgrzewce robimy jak najwięcej pompek i zapamiętujemy liczbę. Na jej podstawie można rozpocząć plan treningowy (poniżej) od danego tygodnia.

4. Chcemy zrobić jak najwięcej pompek, ale nie przekraczamy liczby dni treningowych w tygodniu (trzy) i liczby serii w jednym treningu (pięć lub sześć - zależy od poziomu zaawansowania - szczegóły w pkt 2).

5. Pomiędzy seriami robimy 1min 30sek przerwy, by kolejne serie robić na tzw. niepełnym wypoczynku. Pomiędzy dniami treningowymi powinien wystąpić co najmniej jeden dzień na regenerację.

6. Pompki robimy płynnie, bez odpoczywania w danej serii. Wykonujemy pompki poprawnie i uczciwie.

7. Każdy robiący pompki może dołączyć do jednej z dwóch drużyn: ObozyPompkowe.pl (http://www.endomondo.com/teams/13237983) (robią pompki) lub Smashing Pąpkins (http://www.endomondo.com/teams/13215556) (robią pąpki)
UWAGA: Wykluczona jest obecność w obu drużynach.

8. Pompki zliczamy w aplikacji Endomondo jako sport wybierając „inne”. Jedną pompkę zapisujemy jako 0,1km. Jeśli danego dnia zrobisz 45 pompek, zapisujesz to jako 4,5 km.

9. Gramy fair - robimy pełne poprawne pompki i wpisujemy dokładnie tyle, ile zrobiliśmy. Jeśli nie uda Ci się zrealizować treningów z danego tygodnia, powtórz tydzień od początku.

10. Drużyny ścigają się w tym, która pierwsza “Wpąpuje się na Everest” (8848 mnpm). Koniec rywalizacji pomiędzy drużynami określony jest na 8848 km. Każda pompka to 0,1 km, więc trzeba zrobić 88 480 pompek by wygrać.Tak, wiemy, że Everest ma 8840 m, a nie km, ale w Endomondo nie ma tak małych liczb, więc robić będziemy kilometry.

11. Będą nagrody niespodzianki, ale jakie i za co – to na razie tajemnica.

12. Zawzięci wrogowie Endomondo mogą zgłaszać swoje pompki drogą mailową, ale nie będzie to przychylnie traktowane, maila nawet nie podajemy, to dla utrudnienia;)

13. Zasady w skrócie: trzy razy w tygodniu robimy pięć-sześć serii pompek z przerwami po 1min:30sek i wpisujemy je do Endomondo jako “inne”. Jedna pompka to 0,1km. Pięć serii dla osób, które jednorazowo zrobią poniżej 60 pompek, sześć serii dla tych, którzy są w stanie zrobić więcej.

Nasz proponowany plan pompkowy:

Zacznij od testu. Po rozgrzewce zrób tyle pompek, ile tylko dasz radę. Pamiętaj o poprawności wykonywanego ćwiczenia i o tym, by robić je płynnie, bez przerw. Twoja maksymalna liczba pompek pozwoli Ci rozpocząć plan treningowy od odpowiedniego miejsca, a po jego zakończeniu ocenić postępy, bo na końcu też zrobisz taki sam test.

Poprawnie wykonana pompka wygląda tak: będąc opartym (a nawet opartą) rękoma, rozstawionymi ciut szerzej niż rozstaw barków (tak by przedramiona podczas ćwiczenia były prostopadłe do podłoża) o podłogę na wysokości klatki piersiowej, z nogami wyprostowanymi do tyłu i opartymi o podłoże na samych palcach u stóp, opuszczamy się w dół uginając ręce aż do momentu ugięcia łokci pod kątem prostym i zatrzymujemy się ok. 5 cm nad podłogą. Podczas tego ruchu w dół robimy wdech i płynnie, bez zatrzymywania się w dole prostujemy ręce by wykonać ruch w górę robiąc jednocześnie wydech. Aby utrzymać mięśnie w napięciu nie prostujemy rąk całkowicie oraz pamiętamy by podczas całego ćwiczenia utrzymywać ciało w prostej linii poczynając od nóg, poprzez plecy aż do odcinka szyjnego kręgosłupa. Taki cykl dół i góra to jedna pompka. Ważne podczas ćwiczenia jest utrzymywanie prawidłowej postawy bez zbytniego wyginania pośladków w górę ponad linię ciała lub poniżej.

Pomiędzy seriami robimy 1min i 30s przerwy a pomiędzy kolejnymi dniami treningowymi powinniśmy zachować co najmniej jeden dzień odpoczynku. Jeśli nie uda Ci się zrealizować wszystkich treningów z danego tygodnia lub nie dasz rady zrobić wszystkich pompek w serii, zgodnie z planem, powtórz dany tydzień. Nie przejmuj się jeśli będziesz powtarzać tygodnie - ten czas jest potrzebny organizmowi aby przyzwyczaić się do takiego wysiłku.

Test zrobiony? To do dzieła!
Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo robisz maksymalnie 1-6 pompek
Tydzień 0, dzień 1: 1, 2, 3, 2, max ale nie mniej niż 1
Tydzień 0, dzień 2: 2, 3, 3, 3, max ale nie mniej niż 2
Tydzień 0, dzień 3: 2, 3, 4, 4, max ale nie mniej niż 2
Jesteś już PąpBeginner

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo robisz maksymalnie 7-14 pompek
Tydzień 1, dzień 1: 3, 4, 4, 4, max ale nie mniej niż 3
Tydzień 1, dzień 2: 4, 4, 5, 4, max ale nie mniej niż 4
Tydzień 1, dzień 3: 5, 5, 6, 5, max ale nie mniej niż 5

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo robisz maksymalnie 15-23 pompki
Tydzień 2, dzień 1: 6, 6, 7, 6, max ale nie mniej niż 6
Tydzień 2, dzień 2: 7, 7, 8, 7, max ale nie mniej niż 7
Tydzień 2, dzień 3: 8, 8, 9, 8, max ale nie mniej niż 8
Jesteś już PąpCadet

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo robisz maksymalnie 24-29 pompek
Tydzień 3, dzień 1: 9, 9, 11, 10, max ale nie mniej niż 9
Tydzień 3, dzień 2: 10, 10, 12, 11, max ale nie mniej niż 10
Tydzień 3, dzień 3: 11, 11, 13, 12, max ale nie mniej niż 11

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo robisz maksymalnie 30-37 pompek
Tydzień 4, dzień 1: 12, 12, 14, 13, max ale nie mniej niż 12
Tydzień 4, dzień 2: 13, 13, 14, 15, max ale nie mniej niż 13
Tydzień 4, dzień 3: 14, 14, 16, 14, max ale nie mniej niż 15

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo robisz maksymalnie 38-44 pompki
Tydzień 5, dzień 1: 15, 15, 16, 17, max ale nie mniej niż 15
Tydzień 5, dzień 2: 16, 16, 18, 18, max ale nie mniej niż 16
Tydzień 5, dzień 3: 17, 19, 17, 18, max ale nie mniej niż 17
Jesteś już PąpTrainer

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo zrobisz maksymalnie 45-59 pompek
Tydzień 6, dzień 1: 19, 21, 20, 19, max ale nie mniej niż 19
Tydzień 6, dzień 2: 21, 21, 23, 21, max ale nie mniej niż 22
Tydzień 6, dzień 3: 23, 25, 23, 24, max ale nie mniej niż 24

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo zrobisz maksymalnie 60-75 pompek
Tydzień 7, dzień 1: 20, 20, 30, 20, 20, max ale nie mniej niż 20
Tydzień 7, dzień 2: 20, 20, 35, 20, 25, max ale nie mniej niż 20
Tydzień 7, dzień 3: 20, 20, 40, 25, 25, max ale nie mniej niż 20

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo zrobisz maksymalnie 76-90 pompek
Tydzień 8, dzień 1: 20, 25, 35, 30, 30, max ale nie mniej niż 20
Tydzień 8, dzień 2: 30, 30, 40, 30, 20, max ale nie mniej niż 20
Tydzień 8, dzień 3: 30, 30, 45, 20, 35, max ale nie mniej niż 20
Jesteś już PąpChief

Zacznij od tego tygodnia, jeśli jednorazowo zrobisz maksymalnie 91-110 pompek
Tydzień 9, dzień 1: 20, 40, 30, 50, 30, max ale nie mniej niż 30
Tydzień 9, dzień 2: 20, 35, 50, 32, 40, max ale nie mniej niż 30
Tydzień 9, dzień 3: 20, 30, 60, 30, 50, max ale nie mniej niż 26

Jeśli robisz więcej niż, 110 jednorazowo - spróbuj zostać PąpMaster:
Tydzień 10, dzień 1: 30, 40, 50, 60, 40, max ale nie mniej niż 40
Tydzień 10, dzień 2: 30, 45, 55, 65, 50, max ale nie mniej niż 40
Tydzień 10, dzień 3: 30, 50, 60, 76, 60, max ale nie mniej niż 50
Jesteś już PąpMaster.

Jeśli ostatni tydzień jest dla Ciebie zbyt prosty, to być może jesteś już prawdziwym strongmanem, a my tylko zwykłymi biegaczami ;-)

piątek, 8 listopada 2013

Wielki Wyścig dla Bartka - dogrywka

Mamy rozstrzygnięcie!

Oczywiście zanim podam szczegóły najpierw podziękowania dla uczestników. Należą wam się kolejny raz ogromne brawa a nawet owacja na stojąco! Mam nadzieję, że choć w jakimś stopniu nasza inicjatywa, w której braliście udział pomoże Bartkowi, siostrzeńcowi Kuby, autora biegowego bloga Formatownia.pl - w co, w imieniu Bo, Krasusa i swoim ogromnie wierzymy.

Tym razem zebraliśmy w sumie kwotę 569,93 pln co łącznie daje 2779,63 pln, które w ramach Wielkiego Wyścigu, wpłynęły na konto Bartka. Bardzo Wam dziękujemy i po cichu a może i nawet głośno liczymy, że nie była to jednorazowa akcja. Dziękujemy także zaprzyjaźnionym blogerom za propagowanie akcji a zwłaszcza dziewczynom z Kobiety Biegają (klik).

Identycznie jak poprzednio, wszyscy, którzy nie zdążyli lub chcieliby jeszcze dorzucić się do akcji poniżej dane Fundacji:

Fundacja Pomocy Dzieciom z Chorobami Nowotworowymi w Poznaniu
ul. Engestroma 22/6, 60-571 Poznań
numer konta: 72 1240 3220 1111 0000 3528 6598
z dopiskiem: Bartosz Pudliszewski

Biegaliśmy, wpłacaliśmy i mamy efekty! Blisko trzy tysiące złotych na koncie Bartka a od nas obiecane nagrody. Mimo, że kurtki były damskie dopisali w wyścigu również panowie, którzy stanowili 40% wpłacających. My jak zwykle w pełnym napięciu planowaliśmy wybór dnia i metod głosowania. Krasus oczywiście nie zawiódł i magiczny arkusz kalkulacyjny przygotował na czas, kosztem niezjedzonej kolacji. Zasiedliśmy przed machinami losującymi i z wypiekami na twarzach wyłoniliśmy szczęśliwców... tak wiem powinienem przejść już dawno do rzeczy. Uroczyste losowanie odbyło się wczoraj o 21:11 a oto lista szczęśliwców w kolejności alfabetycznej, którzy otrzymają od nas Kurtki NEWLINE Imotion Ruffle:

Kurtka numer jeden - Jadwiga Grzesik
Kurtka numer twa - Darek Kociemba
Kurtka numer trzy - Przemek Walter

Gratulujemy zwycięzcom, z którymi skontaktujemy się w celu przekazania nagród i zapraszamy do wzięcia udziału w kolejnej szalonej inicjatywie - szczegóły wkrótce :-)